Nie będę tutaj psychologizować ani pisać jak radzić sobie z emocjami swoimi czy swoich dzieci, bo żuczkuję w tym temacie i staram się radzić sobie najlepiej jak umiem właściwie jak każdy z nas, ale chcę się z Wami podzielić moją refleksją w temacie odkryć, których dokonałam na polu emocji w ostatnim czasie.
Zacznę od dzieci, bo u nich emocje buzują generalnie. Moje ostatnie odkrycie w tej kwestii brzmi: CHCESZ POMÓC DZIECIOM PORADZIĆ SOBIE Z ICH EMOCJAMI TO NAUCZ SIĘ ROZPOZNAWAĆ, NAZYWAĆ I RADZIĆ SOBIE ZE SWOIMI. Jak zdążyłam się już zorientować dzieci więcej uczą się z naszego zachowania niż z tego, co im mówimy. Czyny, a nie słowa są podstawą. Kiedy to zrozumiałam? Od kiedy moje dzieci stają się starsze wzrasta liczba konfliktów pomiędzy nimi. Moja najstarsza córka ma tendencję do strasznego krzyczenia, gdy jest zdenerwowana. Mówiłam do niej tysiąc razy żeby starała się spokojnie rozmawiać z rodzeństwem. Bez rezultatu. Aż dnia pewnego moje dziecko powiedziało do mnie: „Mamo, przecież ja krzyczę dokładnie tak samo jak Ty, kiedy się wkurzasz”. I wszystko jasne…
W powyższym temacie nie chodzi tylko o sytuacje konfliktowe czy rozładowanie złości, ale wszystkich emocji, zwłaszcza tych trudnych, które towarzyszą nam na co dzień.
W obecnym czasach musimy nauczyć się dbać o emocjonalną higienę. Jestem w trakcie jednego z kursów Pana Wojciecha Eichelbergera. Czytam też jedną z jego książek. Więcej Wam o tym chcę napisać jak skończę, ale uświadomiłam sobie jedną, bardzo ważną rzecz… Zatracamy zdolność/umiejętność do odreagowania emocji w zdrowy i konstruktywny sposób. Jeśli ich nie odreagowujemy to pewnie je kumulujemy, a jak je już skumulujemy to robi nam się wcale nie takie małe „kuku”. Nie wiem jak Wy, ale ja myślałam, że jak jestem ekstrawertykiem, a w dodatku dość odporną psychicznie osobą to poradzę sobie nawet z wielką kumulacją. Okazuje się jednak, że wcale tak nie jest i dopiero kiedy konkretnie emocje odreaguję – wyrzucę je z siebie – dopiero mogę funkcjonować dalej.
Jak pisze Beata Pawlikowska: „Ja i tylko ja jestem odpowiedzialna za moje emocje. Ja i tylko ja jestem w stanie zarządzać moimi emocjami.”
No i właśnie w tym zarządzaniu jest klucz. To jest sztuka, której warto a nawet trzeba się nauczyć, by móc dobrze, spokojnie żyć i tworzyć zdrowe, harmonijne relacje z bliższymi i dalszymi nam ludźmi.