To nie będzie wpis architekta wnętrz ani dekoratora 😉 To jest wpis mamy, która od siedmiu lat mieszka pod jednym dachem z dziećmi, a ponad to w ciągu tych siedmiu lat urządzała już trzykrotnie dom dla rodziny. Nasze przeprowadzki są tematem na osobny wpis, ale dzięki nim i dzięki temu, że kilkukrotnie miałam możliwość, tudzież konieczność, umeblowania mieszkania mogłam się przekonać, co działa a co nie, gdy żyjemy z dziećmi pod jednym dachem.
- Nogi od stołu równe z blatem – kanty od stołu to chyba zmora wszystkich rodziców. Uważać trzeba zwłaszcza, gdy mamy gości i dzieci mają więcej swobody, a co za tym idzie ryzyko, że będą się ganiać po domu i któreś się uderzy wzrasta wprost proporcjonalnie do stopnia rozbrykania ekipy. Poza tym jest z tymi kantami trudniej, kiedy dziecko rośnie, zaczyna chodzić i czołem znajduje się akurat na wysokości krawędzi stołu… Są zabezpieczenia na te kanty powiecie… Ano są, ale idealnych nie znalazłam, a większość skończyła zdemontowana po kilku minutach od przyuważenia ich przez któregoś malca, więc odpuściliśmy sobie. Poza tym obserwowałam zwiększenie zainteresowania zabawą przy kantach stołu tuż po tym jak pojawiały się wspomniane zabezpieczenia. Może to tylko moje dzieci takie, a może wcale nie… W każdym razie, po latach całkiem przypadkiem kupiliśmy stół, który ma nogi równe z blatem i nas oświeciło! To idealne rozwiązanie do domu, w którym są małe dzieci.
- Szpary w stole lub meblach – dziś już wiemy, że unikać należy wszelkich szpar (mniejszych i większych), gdzie dziecięcia mogą zupełnie przypadkiem bądź absolutnie celowo nawtykać jedzenia, okruchów, kisielu, pasty do zębów, szczątków owoców i wszystkiego, czym operują ich małe rączki w ciągu dnia… a no i ciastoliny/plasteliny/hey clay i tym podobnych 😉
- Okrągły stolik kawowy – taaaak…. to też wynik naszych niezbyt pozytywnych doświadczeń. Wydaje się, że stolik kawowy to mebel mały, a pokój dzienny nie jest pokojem dzieci, więc może tam stać to, co się bardziej rodzicom podoba, ale to tylko teoria. Dzieci w każdą dziurę wejdą, a pokoju dziennego nie ominą. Niski poziom stolika kawowego szczególnie zachęca maluchy do wspinaczki, opierania się, tańczenia czy biegania wokół i tym podobnych zabaw. Kanciasty stolik kawowy (prostokątny czy kwadratowy) jest rozwiązaniem o tyle słabym, że dzieci niezmiernie często się o niego obijają różnymi częściami ciała, najczęściej niestety głową. Stąd mój wniosek – jeśli stolik kawowy, to okrągły!
- Niższa umywalka w łazience – ja wiem, że człowiek aranżując mieszkanie chciałby sobie je urządzić tak, jak mu się najbardziej podoba, ale niech człowiek weźmie pod uwagę, czy przez kilka lat życia dziecka – tak do około piątego roku życia – ma ochotę iść do łazienki z maluchem za każdym razem kiedy dziecko musi lub potrzebuje umyć ręce 😉 Czyli tak kilkanaście razy dziennie. I czy człowiek ma siłę i ochotę za każdym razem to dziecko podnosić, podtrzymywać, podawać mu mydło, odkręcać i zakręcać wodę. I niech człowiek weźmie pod uwagę czy będzie to robił dziecku jednemu czy dwójce czy większej ilości dzieci, a często także w tym samym czasie (można dostać pierdolca – serio!). Także nic już więcej nie piszę, poddaję przemyśleniu Waszemu tą kwestię.
- Stabilne, mocowane do ściany komody i szafy – jeszcze kilka lat temu, jak nasza najstarsza córka zaczynała chodzić montowanie szaf i komód do ściany było dla mnie niepotrzebną stratą czasu. Wydawało mi się to trochę wymysłem, chociaż oczywiście rozumiałam powody, dla których istnieją takie zalecenia. I żyłam sobie w krainie niemontowanych komód do czasu, aż zaczynało chodzić moje drugie dziecko, którego nie mogłam już tak upilnować, i które ponad to przejawiało rosnące zainteresowanie wspinaniem się po meblach. Jednak, kiedy moje trzecie dziecko stanęło na nogi miałam już wszystko, co się da do ściany przywiercone, a to, czego się nie dało zostało wyniesione z mieszkania, bo Filip wspinał się jeszcze zanim zaczął chodzić i robił to niezwykle uparcie. Także dziś jestem absolutnie zwolenniczką, a wręcz zalecam montaż tego, co się da i w jakikolwiek sposób może dziecku zagrozić do ściany.
- Miejsce na odwieszanie kurtek dla dzieci – przydaje się, żeby uczyć dzieci od najmłodszych lat „samoogarniania” i to zarówno w kwestii ubierania jak i rozbierania się.
- Zmywalne ściany – ale takie dobrze zmywalne (u nas świetnie sprawdza się magnat – to nie jest post sponsorowany). Musi dać się zmyć wszystko, porządnie 😉