CEL – słowo klucz rozwoju osobistego. Fundamentalne, strategiczne, może nawet najważniejsze. Dlaczego? Bo gdy nie wiesz dokąd zmierzasz, to zmierzasz donikąd. Niby widzisz drogę przed sobą, niby gdzieś podążasz, ale w efekcie nigdzie nie dochodzisz. Cel nadaje kierunek. To tak jak z obieraniem celu podróży i ustawianiem nawigacji – wpisujesz cel, nawigacja wyznacza trasę, klikasz start i ruszasz. Po drodze mogą wydarzyć się różne rzeczy, czasami jest korek, czasami roboty drogowe, czasami wypadek, czasami konieczna jest zmiana trasy, ale ostatecznie dojedziesz tam, gdzie chcesz – może trochę później, może inną drogą, może przeżyjesz po drodze wspaniałą przygodę albo porządnie się zestresujesz, może odkryjesz miejsca, o których istnieniu nie wiedziałeś, ale dotrzesz.
– GDY CELU BRAK –
Co jednak, gdy celu brak? Jedziesz przed siebie, „byle do przodu” – jak to mówią – ale brakuje jasności w tej podróży. Chodzisz do pracy, zarabiasz pieniądze, jedziesz z rodziną na wakacje, spłacasz kredyt i niby wszystko gra, ba! – możesz wieść nawet życie, którego inni Ci zazdroszczą, ale bywa, że czujesz, że jest tak jakoś pusto. No… coś nie gra.
Są takie trzy wyróżniające nas typy zachowań, które zaczynają władać naszym życiem, gdy brakuje w nim celu albo cel jest zbyt mglisty, byśmy mogli go osiągnąć i w ogóle podjąć dążenie. Te typy opisuję na podstawie moich obserwacji, ale nie jestem psychologiem. Po prostu żyjąc patrzę, co się we mnie lub wokół mnie dzieje. Zatem…
Typ nr 1 – MOTANIE
Gdy celu brak bywa, że zaczynamy się motać w naszym życiu. A to się pogubimy w zgiełku decyzji i wyborów, a to podejmujemy je impulsywnie i bez większego sensu, a to plączemy się w sieci własnych wyborów, niektóre z nich z czasem zaczynają się wykluczać. No jakby tego nie określić nic się kupy w takim układzie trzymać nie będzie.
Typ nr 2 – WYMYŚLANIE
Człowiek ma jakoś tak, że w sumie nie potrafi na dłuższą metę egzystować bez celu. Wbrew pozorom lubimy mieć cel, ale… te najbliższe naszemu sercu cele nie zawsze są łatwe do odkrycia i zwykle – co tu dużo mówić – najbardziej nas przerażają. Zatem, zdarza się tak, że iść za tym celem, który gdzieś głęboko w duszy nam gra za bardzo się boimy, ale też się sami do tego nie przyznamy, toteż wymyślamy sobie „jakieś” cele do realizacji. Co jednak charakterystyczne w całej tej sytuacji te małe albo nietrafione cele, nawet jeśli są zrealizowane, nie pozwalają nam odczuć pełnej satysfakcji bądź harmoni w życiu. Mimo ich realizacji nie czujemy się zintegrowani ze swoim „ja”, z tym, co dla nas najważniejsze. Wewnątrz nas może pobrzmiewać pustka, a nawet zagubienie, więc dalej coś wymyślamy. I tak w kółko.
Typ nr 3 – KRĘCENIE
W ten oto sposób docieramy do typu zachowań numer 3, który w istocie widoczny jest z dłuższej perspektywy czasowej. Jego efektem jest stałe powracanie do punktu wyjścia. Wynika to przede wszystkim z dwóch powodów:
- Działamy w schematyczny sposób – chcemy coś zmienić, ale działamy według stałych wzorców, które w dodatku nie są skuteczne albo przestały być skuteczne w nowych okolicznościach życia. Bardzo, bardzo trudno jest modyfikować nasze stałe sposoby działania, nawyki czy mechanizmy automatyczne. Stąd też problem z osiągnięciem celu.
- Boimy się – ze strachu wymyślamy milion powodów, by nie podjąć się realizacji celu albo podejmujemy się, ale szybko odpuszczamy albo tracimy cel z oczu i sami przed sobą szukamy wymówek. Efekt jest taki, że pomimo chęci, a nawet wyznaczonego celu wracamy do punktu wyjścia.
– ODNALEZIENIE CELU NIE JEST ŁATWE –
Niestety, nie każdy z nas tak od razu wie, co będzie jego celem w życiu. Pierwszego ważnego wyboru dokonujemy idąc na studia, lub na nie nie idąc. Jednak z tego co widzę mało kto z nas na tym etapie życia wie i jest naprawdę głęboko świadomy, co chce robić. Mało kto potrafi wybrać kierunek studiów, który jest z nim kompatybilny.
Podobnie było ze mną. Jako pierwsze studia wybrałam administrację. Nie zrobiłam tego, bo pragnęłam zostać urzędnikiem. Zrobiłam to, bo nie miałam pomysłu co mam robić w życiu. Nie potrafiłam znaleźć w sobie prawdziwego powołania albo… nie potrafiłam usłyszeć tego, co mówi mi serce! Słyszałam tylko głos rozsądku, który mówił mi, abym wybrała kierunek, po którym będę miała pracę. Jaką? Tego nie wiedziałam. I choć miałam w sobie sporo potencjału i talentów, które mogłam rozwijać, nie potrafiłam z tego skorzystać i być może nie miałam odwagi.
Ponad to w odkryciu swojej ścieżki nie pomaga system edukacji szkolnej. Wszyscy musimy uczyć się wszystkiego, a w efekcie brakuje nam czasu na poszukiwanie i zastanowienie się, co naprawdę w duszy nam gra. Ja w szkole średniej (wybrałam oczywiście ogólniaka) musiałam uczyć się tyle, że do głowy mi nie przyszło żeby sięgnąć po coś jeszcze, poszukać gdzieś dalej – tam gdzie nie sięgał mój zamglony wówczas wzrok.
No i cóż, wsparcia ze strony środowiska też nie ma w poszukiwaniu swojej ścieżki. Na każdego mam wrażenie jest jeden dobry plan – „ucz się ucz, bo nauka to potęgi klucz”. Może to i prawda jeśli chce się zostać naukowcem i oddać swoje życie prowadzeniu badań, ale w każdym innym wypadku to stwierdzenie jest pomyłką. Służy ono raczej zacieraniu naszej indywidualności, unikalnych talentów, które mamy. Nie wspomnę o sytuacjach, kiedy to nasi przewodnicy, czyli np. nauczyciele zamiast nas wspierać w poszukiwaniach dołują nas. Prawdopodobnie dlatego, że sami w jakimś zakresie są niezrealizowani i brak im wiary, że inni mogą to zrobić. Wspominałam kiedyś o mojej polonistce z podstawówki, która tępiła mój styl pisania. Uważała, że piszę do niczego. Tymczasem po zmianie nauczycielki dostawałam same 5 i pochwały. Cóż… punkt widzenia zależy od punktu siedzenia 😉
– CO ROBIĆ? –
Próbować. To moja odpowiedź. Piszę tak, bo nie znam lepszej drogi. Może ktoś zna. Ja uważam, że próbowanie i doświadczenie z niego płynące są podstawą do znalezienia swojej ścieżki, a co za tym idzie, do odkrycia tych najbardziej wartościowych i spójnych z nami celów. Dzięki próbom się uczymy, ale także doskonalimy w tym, co robimy. Zdobywamy doświadczenie, poszerzamy horyzonty, otwieramy głowę na nowe perspektywy, zmieniamy punkt widzenia, czasami widzimy dalej i lepiej. Jesli nie próbujemy to choć byśmy nie wiem jak długi rozbieg wzięli nie wybiegniemy w dal. Spalimy się na starcie.