Jest takie jedno dość popularne ćwiczenie coachingowe, które polega na wyobrażeniu sobie siebie w przyszłości albo siebie jako osobę starszą. Co by nie było swoją przyszłość możemy sobie jedynie wyobrażać, ale nie mamy pojęcia jak naprawdę potoczy się życie. A co z przeszłością? Czy przyjęcie siebie z przeszłości przychodzi nam równie gładko jak zaprojektowanie cudownych wyobrażeń na swój temat?
Co dzieje się z nami gdy na szkle przeszłości widać rysy? Bolą zwłaszcza te zrobione cudzą ręką, ale czasami równie mocno dręczą także te, które sami zrobiliśmy.
W kwestii ran zadanych nam przez innych ludzi nie mogę się wypowiedzieć, bo moje dzieciństwo i młodość były dobre. Wychowałam się w rodzinie, w której nie brakowało mi miłości. Jest jednak kilka błędów, które popełniłam sama, już jako dorosła kobieta i czasami jak o tym pomyślę, to czuję się nie tylko winna, ale też czuję do siebie urazę. Po prostu czuję się z tym źle. Dziś wiem, że pewne moje zachowania były zupełną głupotą i nie potrafię zrozumieć dlaczego tak się zachowałam. Wiem też, że pewne kwestie relacji międzyludzkich powinnam rozwiązać inaczej. Czasami wracają do mnie pierdoły, którym w ogóle nie powinnam była pozwolić się wydarzyć. Ale…
Tak myślę dziś… kiedy już wiem to, czego się nauczyłam. Kiedy przeszłam już kolejne etapy na mojej drodze. Kiedy wyciągnęłam naukę z popełnionych błędów. Gdybym ich nie popełniła, nie wiedziałabym tego, co dziś wiem.
Czasami bardzo trudno przychodzi nam zaakceptowanie nas samych z przeszłości, zaakceptowanie siebie „w całości”. Wybaczenie sobie i okazanie po prostu odrobiny zrozumienia jest jedynym sposobem uleczenia zranień. Wtedy nie byłam tą samą osobą.
Mówi się, że ludzie się nie zmieniają. Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Uważam, że ludzie mogą się zmienić, jeśli chcą. Ale trzeba też być gotowym na przyjęcie siebie z przeszłości z szacunkiem. Pewnie, że nie zapomnimy tego, co się wydarzyło, ale wcale nie musimy zapominać. Tym, co powinniśmy zrobić jest szczere powiedzenie sobie „wybaczam”. Takie prawdziwe, głębokie wybaczenie powoduje, że wewnętrzne rany się goją i nie budzą już w nas takich silnych emocji. Mało tego, gdy ktoś z bliskich czy dalszych osób w Twoim otoczeniu wyciąga je, wypominając Ci, co zrobiłaś/zrobiłeś – a w moim wypadku tak się kilka razy zdarzyło – masz odwagę przyznać się do tego i jasno powiedzieć, że popełniłaś/popełniłeś ten błąd, ale dziś jesteś już mądrzejszym człowiekiem i nie zrobisz tego drugi raz. Bo tak to działa. Jeżeli zrozumiesz swój błąd drugi raz już go nie popełnisz.
Operuje się czasami pojęciem „odwagi cywilnej”, co oznacza, że potrafimy przyznać się do własnych błędów, nawet jeżeli wiąże się to z pewnymi sankcjami czy kosztami społecznymi. Przyznać się innym do błędu, to jedno, ale przyznać się sobie i szczerze wybaczyć, to drugie.
Jedno wiem. Trudno pójść naprzód tkwiąc jakąś mniej lub bardziej zranioną częścią siebie w przeszłości, nie okazując sobie pełnej akceptacji. Stało się, jeśli to rozumiesz to znaczy, że dziś jesteś w innym punkcie. I właśnie to powinno zaprzątać Twoją uwagę – osoba, którą jesteś dziś.
Owocnych przemyśleń Ci życzę 😉
Justyna
Może i mówi się, że ludzie się nie zmieniają.. ale ja w to nie wierzę… Sama uważam, że jestem innym człowiekiem niż kiedyś. Wcale nie przez jakieś traumatyczne przeżycia czy tam coś… Choć jak się nad tym zastanowię to, może tylko zmieniło się moje spojrzenie na jakieś sprawy, może moje poglądy? Ale właśnie… jak ja wspomnę sobie pewne zdarzenia z przeszłości to nie potrafię zrozumieć, czemu w danej chwili zrobiłam to czy tamto, postąpiłam tak a nie inaczej… bo teraz, z obecnym ,,stanem umysłu” zrobiłabym zupełnie inaczej… i nie mówię tu koniecznie o jakichś tam ważnych sprawach, wydarzeniach, które miały jakiś większy wpływ na moje życie, czy obłędach, że teraz zrobiłabym inaczej, żeby te błędy naprawić… tylko choćby o drobnych rzeczach jak to, że podobał mi się chłopak, w którym nie mam pojęcia co mogłam widzieć, albo nosiłam spodnie, których za nic w świecie dziś bym nie założyła… czy już samo to nie świadczy o tym, że się zmieniamy? 😉
Zgadzam się z Tobą, ludzie się zmieniają 🙂