Stoi za sprawą wielu niezrealizowanych planów, za szeregiem porzuconych marzeń, za wieloma twórczymi odwrotami. Siedzi głęboko ukryty, chowa się za kurtyną zwykłych zdarzeń, przemyśleń, racjonalnych argumentów. Tylko czasami wydobywa się na powierzchnię, ukazuje swoje oblicze, niejednokrotnie paraliżując do szpiku kości. Oto on – STRACH.
Przede mną, a co za tym idzie także przed moją rodziną, pojawiła się niedawno wizja ważnych życiowych zmian. Chciałam tej zmiany, zdecydowałam się na nią świadomie, a jednak kiedy decyzja zapadła i przedsięwzięłam odpowiednie działania w pożądanym kierunku, obejrzałam się za siebie i wtedy dopadło mnie przerażenie. Zaczęłam bać się wszystkiego, co może się wydarzyć, jeśli coś pójdzie nie tak. Zaczęłam bać się wszelkich konsekwencji podjętej decyzji. Zaczęłam bać się, czy dam radę sprostać wyzwaniu, które sama przed sobą postawiłam. Strach obleciał mnie od stóp do głów, a nawet wszerz. Czułam go każdą komórką ciała. Gdybym mogła, pewnie rozważyłabym odwrót, jednak czasami w życiu podejmujemy decyzje, od których odwrotu już nie ma i tak też było w tym wypadku.
Tym, co było dla mnie nowe to moja odpowiedź na uczucie strachu. Nie uciekałam od tego, nie zamiatałam pod dywan, ale spokojnie przyjęłam. Pomyślałam sobie, że w końcu nie ma w tym nic nienaturalnego, że się boję. Ale tylko ode mnie zależy czy pozwolę się strachowi zdominować czy przyjmę go, ale nie pozwolę mu siać spustoszenia.
Strach „w przebraniu” może wpływać na nasze życie, odwracając uwagę od planów, które chcemy zrealizować. Bywa powodem utraty wiary, bywa powodem wątpliwości, które wyrastają jak grzyby po deszczu. Bywa powodem rezygnacji lub zmiany frontu.
Strach i jego objawy to sprawa bardzo indywidualna. Jego przyczyn jest tak wiele jak wielu jest ludzi. W moim odczuciu nie mamy prawa nikogo osądzać za jego wybory, nawet jeżeli wyraźnie widzimy, że podłożem podjętych decyzji jest strach, dlatego, że nie ma dwóch takich samych osób w takich samych okolicznościach. Co innego wyciągnąć pomocną dłoń, a co innego oceniać.
Różnimy się od siebie, także siłą charakteru, wiarą we własne siły i zdolnością do życia po swojemu. W Internecie na różnych blogach czy forach dość często można spotkać opinie, że trudno zrozumieć ludzi, którzy nie realizują swoich marzeń, bo przecież wszyscy jesteśmy zdolni do tego, by żyć pełnią życia. Często insynuuje się, że brak odwagi do realizacji marzeń jest wyrazem tchórzowstwa. Dla mnie to nie to samo. Rozwijamy się przez całe nasze życie i w różnych jego okolicznościach prezentujemy sobą różne możliwości. Nie zawsze byłam odważna. Nawet dziś, kiedy już jestem świadomą siebie kobietą nie brakuje chwil, gdy się boję, gdy mam ochotę schować się w bezpiecznym kąciku mojego życia. Tak już jest. Tym, co różni mnie dzisiejszą ode mnie z przeszłości jest sposób, w jaki potrafię sobie z moimi emocjami poradzić, sposób, w jaki potrafię je zrozumieć. A strach jest tą emocją, która najczęściej nas blokuje w działaniach na wszystkich życiowych płaszczyznach.
I nie mówię tu tylko o realizacji marzeń. Mówię tu o założeniu rodziny… o wyprowadzeniu się od rodziców, o rozpoczęciu budowy domu lub o ukończeniu budowy domu, o otworzeniu firmy, o wzięciu rozwodu lub o wzięciu ślubu. O wszystkich tych sytuacjach, kiedy zostawiamy to, co znane i wyruszamy tam, gdzie nas jeszcze nie było. I nie wiadomo jak będzie. Nie wiadomo dokąd nas to zaprowadzi. A co jak Twój pomysł zakończy się porażką??? Nic. Po prostu będzie wiadomo w co się nie pakować albo… jakie błędy się popełniło. Choć nie słyszałam jeszcze historii żeby w wyniku jakiejś porażki komuś gorzej w życiu było, no chyba że stało się to powodem zupełnego poddania. Ale to nieliczne przypadki. Zwykle porażka staje się przyczyną wzmożonej mobilizacji.
Nie ma lekarstwa na strach, bo nie jest on chorobą. Jest częścią nas, bardzo potrzebną. Dzięki niemu jesteśmy zdolni skutecznie unikać zagrożeń. Nie można jednak dopuścić do sytuacji, gdy strach staje się powodem unikania siebie.
Odwagi Ci życzę,
Justyna
Dziękuję za życzenia.
Myślę że” bez strachu, to tylko do piachu”.
To ważny element każdej decyzji. Trzeba go oswajać i jakoś racjonalizować.
Myśleć, bo …myślenie jest wciąż w cenie