Taaaak… zaczyna się mniej więcej około pierwszego roku życia – tłumaczeniem, mającym na celu uświadomienie temu małemu niewinnemu człowiekowi mnogości czyhających na niego zagrożeń – nawet w domu. Potem z roku na rok jest już tylko ciekawiej.
Pierwszym krytycznym i ważnym w rozwoju rodzica momentem jest „bunt dwulatka”. Czuliście się wtedy bezradni? Bo ja tak. Wtedy na serio zaczęłam rozczytywać się w książkach, mających pomóc mi zrozumieć zachowanie Malucha i moje w konfliktowych sytuacjach. I właśnie po kilku takich lekturach wysnułam zasadniczy wniosek – wychowanie dziecka najlepiej zacząć od przepracowania pewnych modeli i wzorców w sobie.
Nie ja jedna taki wniosek wysnułam. Przy okazji pobytów na placach zabaw chętnie rozmawiałam z mamami rówieśników. Pewnego dnia spotkałam kobietę, która podobnie jak ja szukała wsparcia w literaturze. Wymieniałyśmy się doświadczeniem, a pod koniec tej rozmowy usłyszłam od niej: „No i w sumie te wszystkie książki okazały się bezużyteczne, bo zupełnie nie rozumiem dlaczego miałabym snuć refleksję nad sobą, gdy potrzebuję sposobu na poradzenie sobie z dzieckiem”.
Cóż… mnie te wszystkie książki bardzo pomogły – poznać lepiej siebie jako rodzica mającego na plecach bagaż różnych wzorców, a nawet schematów, których nie byłam świadoma. Pomogło mi to zapanować nad emocjami, kiedy dziecko kładło się w sklepie albo w przychodni, buntując się przeciwko temu, co za chwilę nastąpi.
Okazało się jednak, że ta pierwsza wiedza i pierwsze doświadczenia to igła w stogu siana. Iskierka jest niezwykle uparta i konsekwentna w swoich działaniach. Myślę, że te cechy stanowią jej zaletę, ale… jakiekolwiek negocjacje z nią albo próby przekonania jej do zrobienia czegoś lub odstąpienia od zrobienia czegoś mogą kończyć się chrypką 😉 Z pozycji rodzica trzeba się dużo więcej napracować próbując osiągnąć konsensus. Nie jestem zwolenniczką „siłowego” rozwiązywania problemów. Nie stosuję tego w kontaktach z dorosłymi, dlaczego miałabym wpływać w ten sposób na dziecko? W moim odczuciu użycie siły czy to fizycznej czy psychicznej zawsze jest krzywdzące dla drugiego człowieka – niezależnie od wieku.
Czy to działa?
Myślę, że tak, ale wymaga od obojga rodziców znacznie więcej pracy. Po pierwsze pracy nad sobą – by sprostać wyzwaniu wychowania dziecka w mądry sposób. Po drugie pracy nad swoimi zasobami – by zdobywać wiedzę i próbować niekonwencjonalnych sposobów poradzenia sobie z wychowaniem. W mojej relacji z Iskierką staram się jednak być dla niej przywódcą, który wskazuje, pomaga, prowadzi, ale nie zmusza. Wymaga, ale kocha. Ufa. Nie ogranicza bliskości. Akceptuje. Jest.
Dzieci zmieniają się bardzo szybko i potrzeba nieustannego rozwoju, by nadążyć za tym, co się wydarza. Nie wszystko przychodzi mi intuicyjnie – niestety. Z pustego i Salomon nie naleje. Ale jest kilka zasad, których trzymanie się niezależnie od wieku i okoliczności bardzo procentuje w wychowaniu dzieci. Po pierwsze, miłość i bliskość – tego nigdy za wiele. Po drugie, konsekwencja. Po trzecie, rozmawianie. Po czwarte, wyznaczanie granic. Po piąte, krytykowanie zachowania, a nie dziecka. Po szóste – sądy i oceny innych na temat mojego dziecka albo rodzicielstwa zostawiam im samym. Słucham, niekoniecznie przyswajam. Bo to tak jakbym ja chciała wypowiedzieć się w temacie Twojego życia z pozycji sędziego albo doradcy. A to, co o Tobie wiem jest tylko obrazkiem, który chcesz mi pokazać. Czy mogę na tej podstawie cokolwiek oceniać? Nie oceniam też dziecka mówiąc mu, że jest takie czy takie albo zrobiło coś tak czy tak. Akceptuję.
I ostatnia – najważniejsza zasada jaką wyznaję, to aby być najlepszą mamą, jaką potrafię być i starać się na 100%.
Wychowanie dzieci jest ogromnym wyzwaniem w obecnych czasach. Pędzący konsumpcjonizm i rozwój technologii, absorbujący uwagę od najmłodszych lat, nie pozostają bez znaczenia. Z jednej strony chcemy, by naszym dzieciom żyło się lepiej, ale z drugiej strony nie chcemy, by odebrało im rozum. Wiele aktywności dzieci może pozostawać poza naszą wiedzą i kontrolą, bo dzieje się na przykład w Internecie. Znalezienie klucza do wychowania dobrego, szczęśliwego i zaradnego człowieka wydaje się tym, czego współcześni rodzice potrzebują najbardziej.