Kiedy lew chce ryczeć, to ryczy, bo jest w nim coś, co musi się wydobyć. Lew nie jest zdolny zahamować swojego instynktu. Nie potrafi stłumić swoich potrzeb.
Zgoła inaczej sytuacja wygląda w przypadku człowieka. My, istoty myślące od wieków rozmyślamy nad naszym człowieczeństwem, a w wyniku tych dywagacji na przestrzeni czasu powstawały przeróżne trendy, kultury, ruchy. Jedne niosły ze sobą wyzwolenie, inne ograniczenie.
Dziś żyjemy w czasach, w których bardzo dużo możemy i z jednej strony bardzo często korzystamy z tego dobrodziejstwa, ale z drugiej strony równie często odchodzimy od zmysłów.
W grudniu, przy okazji kontroli lekarskiej córki, spotkałam w poczekalni pewną kobietę, której imienia nie poznałam. Rozmawiałyśmy ze sobą przez chwilę o naszych dzieciach, po czym kobieta ta patrząc na moją Iskierkę powiedziała, że jej marzeniem od zawsze była praca z takimi maluszkami. Niedawno odeszła z korporacji, ale jednak zdecydowała się pójść w bardziej racjonalnym kierunku. Wiesz, ja czekałam z zapartym tchem aż usłyszę jak ta kobieta mówi mi, że zrealizowała swoje marzenie… i zakończenie tej historii trochę mnie rozczarowało. Oczywiście rozumiem, że mogła mieć swoje powody. Nie znam jej sytuacji i absolutnie nie chcę oceniać jej decyzji. Ale kiedy z nią rozmawiałam czułam, że ta racjonalna decyzja to nie jest TO.
Myślę, że każdy z nas ma w swoim życiu takie doświadczenie, kiedy czuł, że jest zupełnie nie na miejscu. Czasami jest tak, że będąc w tej sytuacji dokładnie wiemy, czego chcemy, tylko z jakichś powodów, nie możemy swojego celu zrealizować. Bywa też tak, że jest nam źle, ale nie wiemy co zrobić.
Przerabiałam to, gdy jako młoda, aktywna zawodowo mama przeniosłam się z Warszawy do małego miasta i z początku tego zdania pozostało mi jedynie bycie młodą mamą. Zupełnie nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Po jakimś czasie zaczęłam pisać coś na kształt dziennika, zapisując różne swoje przemyślenia. Po kilku miesiącach dostrzegłam, że sprawia mi to ogromną radość i że chciałabym, by pisanie stało się czymś więcej w moim życiu. Poszłam za głosem serca i dziś absolutnie tego nie żałuję.
Kiedy lew chce ryczeć, nie dba o to jaką reakcję wzbudzi to u innych okolicznych mieszkańców. Ten instynkt wywodzi się z jego wnętrza i zwierzę nie próbuje ani go zagłuszać ani tłumić. Idzie za tym.
Kiedy więc w nas pojawiają się marzenia, a nasza instuicja podpowiada nam, że to dobra droga, powinniśmy za tym podążyć. Nie trzeba od razu rzucać dotychczasowego życia. Na początek wystarczą małe, konsekwentne działania. I nie polecam rozmyślać, co powiedzą o tym inni. Polecam zastanowić się co Ty sobie chcesz na ten temat powiedzieć.
Wiesz, ja głęboko wierzę, że misją każdego z nas jest odkrywanie i rozwijanie swojego potencjału. Kiedy mijamy się z powołaniem, mijamy się z samym sobą, mijamy się z naszym życiem.
Czy nie jest za późno?
Kiedy wpadłam na pomysł założenia bloga też tak sobie pomyślałam na początku. Blogosfera jest obecnie jedną z najbardziej dynamicznie rozwijających się przestrzeni w Internecie. Bałam się, że nie znajdę swoich odbiorców. Naprawdę, miałam poważne wątpliwości. Mimo wszystko zdecydowałam, że chcę spróbować. Okazało się, że jesteś tu Ty i bardzo wiele innych osób. Więc dziś myślę, że jednak wcale nie było za późno.
„Pytanie: Wiesz, ile będę miał lat, zanim nauczę się grać na fortepianie?
Odpowiedź: Tyle samo, co wtedy, kiedy się nie nauczysz.”
– Julia Cameron
Chcę Ci dziś powiedzieć, że naprawdę warto podążać za tym, co w nas najprawdziwsze i pozwolić się temu wyrazić. Pisanie nie jest moim jedynym życiowym przedsięwzięciem, ale dziś jest jednym z dwóch najistotniejszych. A kto wie, do czego jeszcze jestem zdolna? Chyba tylko ja sama 😉
Efektywnego wyrażenia siebie Ci życzę,
Justyna
Dlaczego właściwie ludzie tak często nie spełniają swoich marzeń, nie idą za głosem serca? Myślę, że głównym powodem jest strach. O przyszłość, o to że się nie uda, że to zbyt duże ryzyko, że nie sprostamy oczekiwaniom żony, matki, teściowej, przyjaciół. To bardzo smutne, gdy człowiek z pasją, utalentowany, odpuszcza sobie tylko dlatego że w siebie nie wierzy. Ale to zawsze nasz świadomy wybór jaką drogą będziemy podążać, jesteśmy wolnymi ludźmi których życie składa się z tych małych i dużych wyborów.
Pozdrawiam.
Zgadzam się, to strach i brak wiary w siebie najczęściej powstrzymuja nas przed realizacja marzeń. A podłoże obydwu tych ograniczeń to juz sprawa bardzo indywidualna.