Pani Barbara przyniosła ze sobą materiały. Pierwszym moim zadaniem było narysowanie koła życia. Kiedy wykonywałam kolejne elementy zadania zaczęłam zauważać, że nic mi się w tym moim kole nie styka.
To było kilka lat temu. Skończyłam studia, miałam dobrą pracę, fantastycznych znajomych, ale… brakowało mi czasu dla nich i dla siebie… a moje życie uczuciowe zapętliło się tak bardzo, że potrzebowałam wsparcia, by ten węzeł rozsupłać. Pewnego wieczoru trafił do mojej skrzynki odbiorczej e-mail z ofertą coachingu. Nie wiedziałam czy to przypadek czy jakiś psikus losu. Jak to ja – poszłam za ciosem i postanowiłam umówić się na spotkanie żeby wybadać czy to dla mnie.
Coaching trwał 3 miesiące. Z tygodnia na tydzień czułam jak puszczają mi kolejne blokady. Rzeczywiście bardzo dużo wniosły te sesje do mojego życia. Miałam jednak szczęście, że trafiłam na profesjonalistkę. Dzięki coachingowi zrozumiałam, że to nie wszystko wokół mnie jest nie tak, ale że to ja się pogubiłam. Nie potrafiłam akceptować tych „ciemniejszych” stron życia i siebie. Bałam się powiedzieć co naprawdę myślę. Bałam się sięgać po to, co mi się należy. Często odmawiałam sobie przyjemności czy odpoczynku „bo szkoda na to czasu”. Nic dziwnego, że koło życia przypominało porwaną pajęczynę.
Kiedy coaching się zakończył moje życie „na zewnątrz” wciąż wyglądało tak samo, ale ja już nie byłam taka sama. Bardzo dużo zmieniło się we mnie, co skutkowało stopniowymi zmianami mojej sytuacji. Dzięki temu odważyłam się powiedzieć mojemu jeszcze niemężowi o tym, co myślę i czuję. Dzięki temu nie bałam się przyjąć kolejnych wielkich zmian, jakie niosło ze sobą życie. Odbudowałam wtedy zaufanie do siebie, do swoich możliwości i do swojego serca. Odbudowałam wiarę w to, że życie jest dobre takie jakie jest, a ja sama je komplikowałam nerwowymi ruchami. Zobaczyłam ile szczęścia jest wokół mnie, przestałam skupiać się na tym, co mi nie wychodzi.
Niestety nie działa to tak, że efekt coachingu wystarcza na resztę życia 😉 Byłoby cudownie, ale… życie jest tak dynamiczne, że potrzeba stałego rozwoju, uczenia się, szukania siebie. Chociaż wypracowane wtedy solidne podstawy dają mi moc, także dziś.
Wszystkiego pozytywnego,
Justyna