Piszę dziś o sobie, ale do Ciebie. Droga Mamo, wiem, że zapewne przemknęła Ci przez głowę myśl, że kiedyś nadejdzie taki dzień, w którym podejmiesz decyzję o powrocie do pracy lub zostaniu w domu. I nie będzie to łatwa decyzja.
Kiedy byłam w ciąży postanowiłam sobie, że zostanę w domu jakieś 8-9 miesięcy po porodzie. Odchowam dziecko i wrócę do pracy. Oczywiście wciąż będę karmić je piersią – wiadomo. I gotować mu sama obiadki, a po pracy śmigać na spacery i place zabaw.
Kiedy Iskierka przyszła na świat dość szybko zorganizowałam się w nowej sytuacji. Po sześciu miesiącach wróciłam do pracy. Na początek dwie godziny, a po dwóch miesiącach kolejne dwie. No i nastąpiła rozpierducha. Nie miałam niani, żadnej babci ani cioci w rewirze – miałam niemęża w rozjazdach. Pracowałam więc jak moje mało śpiące dziecko spało albo wieczorami. Po siedmiu miesiącach projekt zakończył się, a ja wróciłam do domu wycieńczona, z migreną i brakiem sił na cokolwiek. Połączenie macierzyństwa z pracą w takiej formie było karkołomnym zadaniem. Poradziłam sobie, ale dużym kosztem w postaci stresu, frustracji i nerwówki przez siedem miesięcy. Później dałam sobie czas na regenerację.
Po kolejnych dwóch miesiącach sytuacja diametralnie się zmieniła. Warszawę zamieniłam na małe miasteczko, a o pracy z domu mogłam zapomnieć. W sumie to o jakąkolwiek rozwijającą mnie pracę było tam trudno. Myślałam zatem, że zwariuję, bo utknęłam w miejscu.
Potem życie przyniosło przeprowadzkę na malutką wieś, gdzie nie pozostało mi już nic, a lista obowiązków „okołodomowych” wydłużyła się kilkukrotnie. Byłam sfrustrowana tą sytuacją do szpiku kości. Ale nie poddałam się – przez cały ten okres zmian uparcie pracowałam nad zmianą siebie. Postanowiłam poszukiwać rozwiązania aż do skutku.
Kiedy zaczynałam tworzyć tego bloga towarzyszyła mi oczywiście euforia, ale po dwóch tygodniach znów zaczynałam odczuwać zmęczenie nieustanną aktywnością – zwłaszcza wieczorami, kiedy po całym dniu pracy miałam ochotę już tylko spać. Moja chęć samorealizacji była jednak ponad to.
Szybko okazało się, że jestem jakaś bardziej poddenerwowana i wrzeszcząca niż zwykle. Cierpliwości do Iskierki mi brak i najchętniej przykułabym się do biurka i samorealizowała cały czas. Na szczęście złapałam się na tym i przedsięwzięłam zwolnienie tempa, tak by przestać wrzeszczeć i zacząć znów rozmawiać.
Czy jest w tym wszystkim jakiś złoty środek? Nie, nie ma. Moim zdaniem każda, absolutnie każda z nas szuka siebie w innych okolicznościach życia i macierzyństwa. Jedne z nas muszą pracować, inne nie mogą, a jeszcze inne chcą, a nie mogą. Pewnie niektórym udaje się znaleźć sposób na idealne połączenie dwóch, jakże ambitnych, życiowych misji. Niemniej jednak każda z nas robi to na swój sposób.
Tym, co chcę Ci powiedzieć od siebie jest to, że po trzech latach wszelkich możliwych kombinacji widzę, że moje dziecko potrzebuje mnie bardziej niż mi się wydaje. Potrzebuje mamy, która zapewni mu opiekę, ale także miłość, zrozumienie, szacunek, spokój. Mamy, która nie pozostanie obojętna na to, co Maluch ma do opowiedzenia. Mamy, która z nim po prostu będzie. Mamy obecnej tu i teraz.
Widziałam jak diametralnie zmienia się zachowanie Iskierki, kiedy odbieram „ważne” telefony, proszę by poczekała, bo muszę wysłać tylko jeden e-mail. Odkładam zabawę na niekończące się później, bo jeszcze obiad, sprzątanie, pranie, a przecież mama chce pracować i zarabiać pieniążki.
A moja Iskierka, kiedy usłyszała, że chcę zarabiać pieniążki pobiegła po swoją skarbonkę i bez wachania wręczyła mi ją z całą zawartością.
Nie namawiam Cię do porzucenia marzeń o samorealizacji, nie namawiam Cię do bycia w domu. Decyzja o Twoim życiu jest Twoją decyzją. Chcę Ci tylko powiedzieć, że na realizację zawodowych ambicji mamy w życiu conajmniej kilka szans, a na wychowanie szczęśliwego, dobrego człowieka szansa jest tylko jedna. Za rok, za dwa nie będzie już tak samo. „Nic dwa razy się nie zdarza” – pisała Wisława Szymborska. Tylko raz mam szansę być mamą mojej Iskierki. Dlatego próbuję nowych rzeczy, poszukuję sposobów na własny rozwój, nie poddając się jednak społecznej presji bycia idealną we wszystkim, czego się dotknę. Tak samo jak Ty mam trudne dni, mam kryzysy, ale z drugiej strony czerpię ogromną, ogromną satysfakcję z bycia z Iskierką i wychowywania jej w zgodzie z moimi wartościami. Uwielbiam pisać, dlatego tu jestem, ale dałam Iskierce życie i chcę przyczynić się do tego, by było szczęśliwe, a nie będzie jeśli zabraknie w nim mamy. Tym, czego wciąż się uczę jest utrzymywanie balansu pomiędzy dążeniem do spełnienia, a byciem z dzieckiem w domu. To bardzo wymagające, ale kiedy udaje się osiągnąć stan równowagi satysfakcja jest ogromna.
Wszystkiego dobrego,
Justyna
1 myśl w temacie “Mamo, jeśli zastanawiasz się nad powrotem do pracy – ten post jest dla Ciebie.”