Cztery niezwykłe kobiety, które skradły część mojego serca.
Anię znam od podstawówki, ale początek naszej przyjaźni to końcówka gimnazjum, kiedy nasze drogi zaczęły się splatać. Jednak dopiero w liceum naprawdę się ze sobą zaprzyjaźniłyśmy. Później – pomimo odległości (Warszawa-Kielce) – i najróżniejszych życiowych doświadczeń cały czas byłyśmy ze sobą w kontakcie. Od roku znów mieszkamy niedaleko siebie, a od trzech lat jesteśmy mamami naszych córek, co sprawia, że także dziewczynki zaczynają się ze sobą przyjaźnić.
Drugą Anię poznałam na studiach. Miałyśmy w życiu podobne priorytety, uwielbiałyśmy razem odwiedzać nowe warszawskie knajpki i raczyć się pysznym jedzeniem. Były też wyjścia do kina, teatru, a nawet klubów, wspólny sylwester w Zakopanem, którego nie zapomnę.
Ewelinę poznałam w burzliwym okresie mojej transformacji, kiedy zahaczyłam się do wakacyjnej pracy w kawiarni. Zbliżyły nas do siebie pierogi z jagodami. Pewnego dnia po prostu przyniosła je do pracy i zaoferowała, że może zjemy je razem na obiad. Ewelina jest tą z moich przyjaciółek, która przyjechałaby do mnie nawet, gdybym wyprowadziła się na koniec świata. Odwiedziła mnie gdziekolwiek mieszkałam.
Karolina – niezwykła kobieta, bardzo charyzmatyczna. Imponuje mi swoim talentem, otwartością serca, gotowością do wychodzenia wyzwaniom naprzeciw. Spotkałyśmy się przy okazji mojej współpracy w jednym z warszawskich teatrów. Uwielbiam z nią rozmawiać o życiu, zmianach i początkach. Daje mi ogromne pokłady wiary, że to, co robię i jak siebie szukam ma sens.
Te cztery kobiety pojawiały się w różnych momentach mojego życia i każda z nich obdarowała mnie najcenniejszym prezentem – swoją przyjaźnią. Każda z nich jest inna, każda niezwykła na swój sposób. Każda z nich jest dla mnie wsparciem. Każda z nich stała się częścią mojej historii i każdej z nich ogromnie za to dziękuję.
Moje Drogie, bez Was nie byłoby tak samo, jestem wdzięczna, że się spotkałyśmy.
Justyna