Dziś rano w radiu usłyszałam rozmowę o świątecznych porządkach. Kiedy do Świąt zostają dwa tygodnie zaczyna się „gorączka”. Puste okna bez firan, nerwówka w sklepach, większy ruch na drodze. Można poznać, że zbliża się coś ważnego.
W ubiegłym roku przeprowadzaliśmy się dwa dni przed Wigilią do domu, który był wciąż remontowany. Był ogromny bałagan i lista świątecznych spraw do ogarnięcia. Choinkę nabyliśmy dzień przed Wigilią, a w sklepie przyszło nam spędzić jakieś dwie godziny zanim kupiliśmy wszystko. To był dla mnie najgorszy czas przed Świętami. A ja sama czułam się jak żaba w mikserze, próbując ogarnąć dom i karpie 🙂
Uwielbiam Święta i uwielbiam się nimi cieszyć, dlatego zwykle przedświąteczne porządki robię pod koniec października. Myję wtedy okna, sprzątam szafy. W listopadzie kupuję mak, bakalie, mąkę oraz prezenty – wszystko to, co może spokojnie zaczekać aż będzie potrzebne. Grudzień to jest dla mnie czas porządków wewnętrznych. Refleksji nad tym, co było, refleksji nad tym, w jakim punkcie jestem dziś i nad tym, co planuję dalej. Nie czynię jednak postanowień noworocznych. Mam tylko jedno postanowienie, które jest ze mną 365 dni w roku – zadbać o to, by każdy dzień był dla mnie wartościowy. Nie przepuszczam życia przez palce. Staram się wypełniać je miłością i radością, realizacją marzeń. Wiem, że może brzmieć to idyllicznie, ale ja się tego nauczyłam, to nie stało się samo.
I bywały czasy, że dzień przed Wigilią do późna pracowałam albo w Wigilię o 11:00 lądowałam w Warszawie i jechałam 200 kilometrów do domu na Święta, jednak mimo to zawsze starałam się mieć czas na to, co najważniejsze. Czas na spokój, wyciszenie, radość. Ja po prostu nie lubię denerwować się wtedy, kiedy w końcu jest dużo czasu, by się cieszyć.
Dziś rano w sklepie sprzedawczyni zaoferowała mi masę makową w promocji. Dodała, że tak na szybko można nią przełożyć biszkopt.
– Nie, dziękuję. – odpowiedziałam – Masę makową robię sama.
I celebruję to kręcenie maku i jego zapach, bo nie muszę biegać ze szmatą po domu. A to, że na umytych wcześniej oknach gdzieniegdzie widać już odbicia paluszków Mufki… To dla mnie ładniejsze niż dekoracje ze sztucznego śniegu 🙂
Spokojnych porządków Ci życzę 😉
Justyna